Faktem jest, że rynek polskiej elektromobilności rozwija się bardzo szybko. Wystarczy tutaj przedstawić pewne porównanie, w listopadzie 2021 roku w Polsce zarejestrowane było 35 222 samochodów z napędem elektrycznym. Jednakże już rok później w Polsce było zarejestrowanych 61 570 samochodów osobowych „z wtyczką”, w tym 31 249 aut elektrycznych oraz 30 321 hybryd plug-in. Zasadniczo w ciągu zaledwie roku do polski przybyło 24 796 elektryków i samochodów typu plug-in czyli był to 29% wzrost. Zastanawiające jest jak będzie wyglądał w tym kontekście rok 2023 jednak niektórzy eksperci twierdzą, że sprzedaż liczby samochodów elektrycznych spowolni ze względu na inflację i ciągnącą się wojnę na Ukrainie. Rozwija się również infrastruktura pod kątem elektryków w Polsce, przybywa bowiem w naszym kraju punktów ładowania samochodów elektrycznych. Pod koniec grudnia 2022 roku w Polsce działało 2565 ogólnodostępnych stacji ładowania (5016 punktów) gdzie w samym tylko grudniu do użytku oddano 38 nowych stacji ładowania (103 punkty). Nie jest to jeszcze liczba, która spełniałaby 100% wymogów potencjalnego rynku nie zmienia to jednak faktu, że rozwijamy ten aspekt naszej motoryzacji.
Według raportu Instytutu Badań Rynku Motorycznego „Samar” auta używane zakupione z drugiej ręki stanowią na ten moment ponad ¼ wszystkich aut elektrycznych rejestrowanych w naszym kraju. Oferta jednak będzie stale się powiększać. Wynika to bowiem z faktu, że auta elektryczne trafiają z krajów takich jak Niemcy, Holandia czy Belgia do Polski gdyż zmiana sytuacji na świecie sprawia, że nie są one już tak opłacalne. Liczba egzemplarzy „na sprzedaż” w III kwartale 2022 roku wzrosła, w porównaniu do II kwartału, o blisko 10 proc. Skoro jednak Belgowie, Holendrzy czy Niemcy przestają je uważać za opłacalne, to jaki sens będzie miał ich zakup w Polsce? Cóż, sytuacja ta wydaje się być przejściowa i jest wynikiem zmian geopolitycznych, które miały miejsce na świecie w przeciągu ostatnich dwóch lat. A faktem jest, że nasycenie rynku wtórnego tymi pojazdami doprowadziło do mocnego spadku ich ceny. Wystarczy wziąć pierwszy z brzegu przykład, jakim jest Nissan Leaf. Obecnie używany model jest w zasięgu wielu Polaków. Na portalach ogłoszeniowych można znaleźć Nissana Leaf za kwotę oscylującą już w granicach 30 – 40 tysięcy złotych. Z kolei inny popularny model Renault Zoe można kupić już za 20 – 3o tysięcy złotych. Zastanawiające jednak może być to, co przyniesie rok 2023 biorąc pod uwagę galopującą inflację i sytuację, która obecnie panuje na świecie.